Do końca życia miyszkoł w tym domku choć mioł pałac w Szombierkach
Załącznik:
1..JPG [ 193.45 KiB | Przeglądany 58004 razy ]
Załącznik:
Image.jpg [ 114.86 KiB | Przeglądany 58004 razy ]
Podziwiać w realu już nie mogymy.
Dej boże mieć obecnie na naszym Śląsku takiego Karola,abo dwóch.Możno by to wszystko inaczej wyglondało.Jak pisze Krystian Gałuszka:
"Karol Godula całe swoje życie poświęcił pracy. Do minimum ograniczał administrację, pracując niejednokrotnie w dzień i w nocy. Sam przeprowadzał eksperymenty chemiczne, pracując nad nowymi rozwiązaniami technicznymi. Dzięki własnym studiom i opracowaniom ekspertów zagospodarował nieckę węglową w okolicach Rudy, Bytomia i Zabrza. Zakup Bujakowa traktował jako lokatę i zabezpieczenie na przyszłość uważając słusznie, że są tam ukryte bardzo bogate pokłady węgla. Nie obce były mu nowinki techniczne, które wprowadzał nie tylko w hutnictwie, górnictwie, ale i w rolnictwie. Popierał budowę kolei żelaznej, której trasa przecinała Rudę Śląską (wizji tej zabrakło radcom Bytomia i z pewnością był to pierwszy krok upadku tegoż miasta z tak bogatymi tradycjami historycznymi na rzecz nikomu nieznanej wtedy wsi Katowice). Godula rozumiał nowe wezwania komunikacyjne, między innymi był też jedną z nielicznych osób popierających budowę poczty w Rudzie Śląskiej, na potrzeby której, po jej utworzeniu, płacił pewne subwencje. Był mistrzem w zarządzaniu i operowaniu kapitałem. Uważał się za producenta a nie kupca.
Był zwolennikiem utrzymywania przejętych zakładów. Zdaniem Goduli wszelkiego typu działania powinny posiadać charakter rynkowy, a państwo powinno skoncentrować się na innych problemach aniżeli ustalanie cen umownych. Był głównym inicjatorem petycji do władz, której celem było zmniejszenie przez państwo podatków, uważając że zbytni fiskalizm państwa doprowadza do dekoniunktury. Co ciekawe, petycja ta odniosła skutek."
Powie ktoś ale to były inne czasy,być może.
Wchodził w spółki z właścicielami innych kopalń galmanu i kopalń węgla kamiennego, a nawet budował własne kopalnie węgla ulokowane głównie w Rudzie Śląskiej.
Kopalnia "Karol" założył Karol Godula w pierwszej połowie XIX w.
Od czasów jej założenia przez niego wiele sie mogło zmienić,ale nikt nie wymazoł tego z pamięci.
Jedna z dwóch bram
Załącznik:
1.JPG [ 190.65 KiB | Przeglądany 58004 razy ]
Załącznik:
2.JPG [ 225.81 KiB | Przeglądany 58004 razy ]
zostało wiele budynków o ślicznej architekturze przemysłowej,bardziej zmienionej
Załącznik:
3.JPG [ 145.41 KiB | Przeglądany 58004 razy ]
i takie co zostały jak to za downych piyrwyj je postawiyli jak tyn.
Przodek z kamienia obudowane cegłami
Załącznik:
12.JPG [ 202.4 KiB | Przeglądany 58004 razy ]
z drugi strony tyż
Załącznik:
18.JPG [ 147.67 KiB | Przeglądany 58004 razy ]
na szczyńście żodnymu nie przyszło do gowy go otynkować
Załącznik:
13.JPG [ 160.19 KiB | Przeglądany 58004 razy ]
takich tu sporo
Załącznik:
11.JPG [ 215.23 KiB | Przeglądany 58004 razy ]
można nacieszyć oko.Ale ciekawo jest maszynownia szybu "Jurand"
Załącznik:
3...JPG [ 174.32 KiB | Przeglądany 58004 razy ]
Załącznik:
4..JPG [ 195.01 KiB | Przeglądany 58004 razy ]
Załącznik:
5..JPG [ 146.04 KiB | Przeglądany 58004 razy ]
i to nie ino ze względu na architektura ale jej zawartość.
W 1886 r. w budynku maszynowni Jurand zainstalowano parową maszynę wyciągową, wyprodukowaną w pobliskiej gliwickiej hucie. Maszyna pracowała aż do 1969 r., kiedy zamknięto szyb, wtedy urządzenie zostało wpisane do rejestru zabytków ruchomych.
Załącznik:
8.jpg [ 163.36 KiB | Przeglądany 58004 razy ]
Czy tam jeszcze jest to niy wiym bo był spór,w prasie wtedy pisano:
"Ponad stuletnia maszyna wyciągowa z dawnej kopalni Karol od prawie 30 lat niszczeje. Nie uratowało jej wpisanie do rejestru zabytków ani to, że przez wiele lat jej właścicielem było warszawskie Muzeum Techniki.
Co do tego miała Warszawa to niy wiym do dziś.
Dali:
"Dzisiaj maszyna jest w opłakanym stanie, a pracownicy Muzeum Techniki w Warszawie nawet nie wiedzą o jej istnieniu. - W Rudzie Śląskiej nie mamy niczego pod opieką. Czasami zarządcy różnych zabytków przypisują je nam, żeby zrzucić z siebie odpowiedzialność - mówi Henryk Twardowski, zastępca dyrektora warszawskiego muzeum.
Z maszyny zginęło kilkadziesiąt elementów oprzyrządowania. Zachowały się jedynie ciężkie, olbrzymie tłoki i koło zamachowe o średnicy prawie 4 m.
Henryk Mercik, miejski konserwator zabytków, wspomina, jak miasto bezskutecznie próbowało przejąć zabytkowy obiekt. - Właściciel postawił twardy warunek, że albo przekazuje cały kompleks pokopalniany, albo nic. Dla miasta utrzymywanie aż tylu budynków byłoby nie do udźwignięcia. Mamy już szyb Andrzej, Mikołaj, muflarnię - mówi Mercik. Konserwator wydał więc właścicielowi nakaz zabezpieczenia maszyny. Dzisiaj do maszynowni nikt nie wejdzie. Okna zostały zabite deskami, naprawiono też dach budynku.
Nad przejęciem parowego giganta zastanawiają się teraz Gliwice. - To dla nas cenny obiekt, powstał w końcu w gliwickiej hucie. Można by maszynę wyeksponować na terenie rewitalizowanej kopalni Gliwice - mówi Elżbieta Dębowska z oddziału odlewnictwa artystycznego gliwickiego Muzeum. Decyzję muszą podjąć miejscy radni."
źródło: gazeta.pl
Chyba tak zostało bo inaczej ojców sukcesu byłoby wielu i dość głośno.
Sam szyb "Jurand"
Załącznik:
7.JPG [ 180.6 KiB | Przeglądany 58004 razy ]
Wiela tam pokoleń,ludzi zarobiało na chlyb żodyn nie policzoł.