Początek rundy wiosennej jest dla Ruchu Chorzów wielką niewiadomą. Zespół jesień zakończył na ostatnim miejscu przed strefą spadkową, wobec czego na powitalne wpadki nie może sobie pozwolić.
Sytuacja Niebieskich na zakończenie jesiennej rundy rozgrywek Ekstraklasy nie wyglądała wesoło. Ekipa wicemistrzów Polski skończyła na ostatnim (14.) miejscu przez strefą spadkową, pod sobą mając już jedynie Podbeskidzie Bielsko-Biała oraz GKS Bełchatów.
Trener Jacek Zieliński przystąpił w trakcie zimowej przerwy do przebudowy składu, ale wyniki sparingów wcale nie napawają hurraoptymizmem przed wiosennymi zmaganiami. Na 8 meczy Ruch wygrał tylko 2. Do tego zaliczył po 3 remisy i porażki. Choć bilans nie jest jednoznacznie pozytywny, to mimo wszystko na właściwe oceny lepiej poczekać do samych rozgrywek.
Na początek Ruch zmierzy się bowiem z wiceliderem tabeli Lechem Poznań (24 lutego). Kolejorz w dodatku został w ostatnich dniach znacząco wzmocniony ofensywnie za sprawą Łukasz Teodorczyka z Polonii Warszawa.
Dla Ruchu będzie to więc bardzo niebezpieczny moment, na co wpływają także kontuzje kilku ważnych zawodników. Następnie zespół czeka ćwierćfinałowe starcie Pucharu Polski z Zagłębiem Lubin, a potem ligowe starcie z Widzewem Łódź.
Trener Zieliński w razie konieczności nie boi się postawić na któregoś z młodych i mniej doświadczonych graczy, co w obliczu urazów m. in. Pavela Sultesa oraz Macieja Sadloka może okazać się niezbędne.
Lech wraz z Teodorczykiem będzie bardzo groźny ofensywnie, a dla Ruchu wyniesienie choćby 1 cennego punktu z tego spotkania będzie ważnym osiągnięciem.